Biegaczom przedstawiać nie trzeba – Jerzy Skarzyński (maratończyk, olimpijczyk) z rekordem życiowym z maratonu 2:11:42.

Moja przygoda z bieganiem tak na poważniej zaczęła się w bardzo osobiście mrocznym dla mnie czasie. Czasami tak jest w życiu, że pomimo wielu sukcesów splot różnych wydarzeń podcina nam skrzydła i zaczynamy kwestionować swoje zdolności, możliwości, które w konsekwencji mnie doprowadziły do stwierdzenia, że nie nadaje się do niczego. O ile później udowodniłem sobie że tak nie jest ( życie zweryfikowało moja teza i okazał się błędna ? ) to w tamtym momencie nie było mi do śmiechu… ale z jakiegoś powodu zacząłem biegać, na początku niewiele 2km ale zauważyłem że po tygodniu przebiegam już 3km ( znalazłem jednak coś w czym mogę być lepszy z tygodnia na tydzień), niewiarygodnie malutkie postępy w bieganiu doprowadziły do znacznej poprawy mojego samopoczucia i pewności siebie. Tak mi się spodobało że zatrzymałem się na przebiegnięciu maratonu.

Wiem , że moja historia nie jest jedyna i nie specjalnie jest unikalna, ale wiem też że wiele osób nie docenia dodatkowych aspektów biegania. Poprawa kondycji fizycznej to oczywista sprawa. Nauka konsekwencji, dyscyplina, przełamywanie barier fizycznych i psychicznych, bieganie pomimo bólu, niechęci, deszczu, mrozu, braku czasu – hartuje ducha. Dla wielu nudne, monotonne bieganie jest wspaniałą formą medytacji.

Wracając do Jerzego Skrazyńskiego – mnie osobiście nie tyle imponują jego wyniki, a piękny przykład sportowego życia który daje po zakończeniu kariery. Jego książka ”Biegiem przez życie” jest moim zdaniem najlepszą pozycja dla osób, które chcą regularnie biegać. Fantastyczne źródło inspiracji daleko wykraczając poza temat biegania oraz bardzo praktyczny, techniczny poradnik w jednym.